Translate

piątek, 2 maja 2014

rozdział 40

Wskoczyłam do auta.
- co ty robisz? - jęknęła Nina
- chodź. - wsiadła do samochodu a ja odjechałam.
- powiesz mi o co chodzi? - wzięła do ręki telefon.
- Black.

- co?- milczałam. skupiłam się na drodze.
- oby nie było za późno. - szepnęłam i dodałam gazu. 
wysiadłam i zamknęłam drzwi z hukiem. nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. szpital jeszcze stoi. wiatr rozwiewał mi włosy a słońce paliło w plecy. nie spóźniłam się.
- co się dzieje? - Nina patrzyła na okno w szpitalu.
- łącz fakty. ktoś otępił Hazze, odwiedza Eleanor.
- ty masz na myśli..
- ćśś. - nasze kroki było słychać na całym korytarzu. - która sala? - szepnęłam.
- 29. -skinęłam głową i pobiegłam na drugie piętro. zatrzymałam się przed drzwiami i zajrzałam przez dziurkę. poczułam jak z mojej twarzy odpływa krew. co on tam robił? i dlaczego nie ma tu chłopaków? wzdrygnęłam się. zastanawiałam się co zrobić. nie miałam nawet broni. zaryzykowałam i cicho weszłam do pomieszczenia. Nina została za moimi plecami.
- dzień dobry. - z trudem wymówiłam te słowa, i słodko się uśmiechnęłam. podeszłam do El i oparłam się o barierkę od łóżka.
- ym. - odchrząknął Black. - dzień dobry. - usłyszałam przeładowanie broni za jego plecami. wzdrygnęłam się. popatrzyłam na bladą El. leżała bez słowa, przykryta różowym kocem. była w szpitalnej piżamie. zastanawiałam się czy nie spała. 
- znam cię. - odwróciłam głowę, żeby nie mógł patrzeć.
- może, dlatego.. że często odwiedzam moją ..siostrę. - spojrzałam na Tomlinsonową. 
- nie.. - nerwowo się zaśmiałam.wiedziałam, że zaraz wyciągnie zza pleców pistolet. odwróciłam się do drzwi. - chcesz dołączyć do swojego kochasia? - pobladłam i odwróciłam się na pięcie.
- c-co? - celował we mnie. było za późno. spóźniłam się. 
- chciałabyś coś jeszcze powiedzieć? - patrzył na mnie ciemnymi oczami.
- jak mogłeś? co zrobiłeś chłopakom? i Eleanor? dlaczego? - łkałam. 
- cudownie. a teraz możesz zamknąć.. - gdzie są lekarze do cholery? dlaczego nikt tego nie pilnuje? co on zrobił? do sali wpadła Nina. 
- ręce do góry chuju! - wrzasnęła celując w niego pistoletem.
- nawet nie wiesz jak się tego używa. - zaśmiał się Black. popatrzyła na mnie i El. wystrzeliła prosto w jego pierś. było by zbyt prosto jakby zginął. podbiegłyśmy do Eleanor i uciekałyśmy targając łóżko szpitalne. biegł za nami. tak myślę.
- skąd miałaś pistolet? - wysapałam. do moich nozdrzy uderzył zapach szpitalnego obiadu. 
- miałam.. od Nialla. - biegła dalej. bolał mnie kręgosłup od nachylania się nad łóżkiem.
- mogłaś wcześniej powiedzieć. - słyszałam kroki za plecami.
- sorry. - czułam narastającą wściekłość
- gdzie? 
- do szpitala wojskowego. - El wyglądała coraz gorzej.
- wiesz co chłopac..
- też tam są... Harry.. wiesz.
- wiem. - nic nie wiem. po moich policzkach znowu spływały łzy. schody. cholera.
- podnieś! - krzyknęła. wyjechałyśmy z budynku. co chwilę jakieś krawężniki. poczułam wiatr na twarzy. przyspieszyłyśmy bieg. kiedy dojechałyśmy do szpitala otworzyłam drzwi na oścież. był dobrze chroniony. żaden dupek nie będzie się nam tu wpieprzać. - sala 18. tutaj! - gwałtownie wepchnęłam drzwi od pomieszczenia. kiedy zobaczyłam Harego miałam ochotę się zabić. jęknęłam. Nina dowiozła łóżko pod ścianę, a ja klęknęłam koło Hazzy. pielęgniarka podbiegła do El. miał ze trzy rany postrzałowe. miał opatrunki, robione na szybko. w buzi miał krew i lekko drżał.
- ktoś podał.. środki przyspieszające poród. zawołaj lekarza. - słyszałam to jak przez mgłę. w oczach miałam miliony łez. trzymałam rękę Harrego i patrzyłam na mój pierścionek. usłyszałam jakiś huk na korytarzu. nie obchodziło mnie to. liczył się tylko on. nic mu nie będzie. na pewno. n-na pewno. powtarzałam w myślach. jakaś pielęgniarka wstrzyknęła mu znieczulenie a on lekko się do mnie uśmiechnął.
- obawiam się, że państwo muszą stąd wyjść. - byłam blada. nie rozdzielą nas. Harry przymknął oczy. panikowałam. dotknęłam nosem jego policzka.
- forever.. young.. - zaśpiewał słabym głosem. nie! nie.. wiem co to znaczy.
- I want to be. - dokończyłam. patrzyłam mu w oczy.. uśmiechał się słabo. nie wierze w to. puściłam jego rękę.
przepraszam, że tyle czekaliście./Stylesowa

4 komentarze:

  1. pierwsza.. jezu... Harry. to nie koniec. proszę :(

    OdpowiedzUsuń
  2. nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee umieraj jezu kjasBjbcjbdajekdwq

    OdpowiedzUsuń
  3. aigfhgthf :((((((((((((((((( HARRY. !!!
    forever young. przez cb płacze, to cudowny rozdział. wzruszyłaś mnie. to nie może być koniec !!! ~ Olcia

    OdpowiedzUsuń
  4. http://rtgrtghrtgr.blogspot.com/?m=1
    Przepraszam za spam co do rozdziału super ekstra.

    OdpowiedzUsuń