Translate

poniedziałek, 5 maja 2014

rozdział 43

- to on może.. - prawie się krztusiłam. przypomniał mi się ten dzień.
- to znaczy.. musi pani wyrazić zgodę na tę operację. - popatrzyłam w popłochu na Ninę. Była zaskoczona.
- ona zagraża życiu?
- w jego stanie jest ryzykowna. - cholera.. czułam, że mdleje.
- przeprowadźcie ją. - niech oni go uratują. czułam, że odpływam. chwilę później znalazłam się w ramionach Eleanor. głaskała mnie po policzku.
- wracamy do domu. - szepnęła i pociągnęła mnie za sobą.
* w domu Niny*
- myślisz, że to dobra decyzja? - wyrwałam Ninę z zamyślenia. siedziała z grobową miną przy oknie i popijała gorącą czekoladę.
- tak. - siedziałyśmy tak jeszcze z dwie godziny. w milczeniu. 
- Nini.. - Niall zszedł z po schodach i pocałował ją w policzek. jego wzrok mówił jakby "nie gniewaj się już" - wychodzimy na ak.. cję. - popatrzył na mnie ze współczuciem. jak ja tego nienawidzę. usiadłam głębiej w fotelu i bawiłam się rąbkiem koszuli. - wrócę w nocy. kocham cię. - zazdroszczę jej. tak strasznie. nie kłócą się, nie są w szpitalu, zawsze wszystko jest dobrze. westchnęłam cicho i przytuliłam się do poduszki.
- coś się stało? - spytała cicho Nina.
- nie. - odkąd TO się stało w tym domu panowała jakaś melancholia. mało rozmów, dużo milczenia. tylko stłumione głosy Nialla i Niny. może to we mnie panowała ta melancholia? szybko otarłam łzę nim ktokolwiek zdążył to zauważyć i zasnęłam.
- Ross! misiu! - śnił mi się Harry. głos mówił dalej. - zrobiłam naleśniki. - Nina. przeciągnęłam się i przyszłam do kuchni. 
- cześć. - uśmiechnęła się.
- z syropem klonowym czy dżemem?
- ze wszystkim. - delikatnie ją przytuliłam. jest zawsze kiedy tego potrzebuję.
- Niall śpi?
- tak. - spięła włosy w kok i podała mi talerz.- idziesz dzisiaj do niego?
- nie wiem... - grzebałam widelcem w jedzeniu. straciłam apetyt. było za słodkie.
- nie powinnam..
- nie. nie przesadzajmy, to nie jest temat tabu i w cale wszyscy nie muszą mi współczuć. bez przesady. - musiałam to wyrzucić z siebie. - smacznego. - napchałam usta resztą naleśników.
- hej panienki. - Niall ze swoim uśmiechem wkroczył do kuchni i oparł się o blat. puszczając oczko do Niny. przytłaczałam atmosferę w tym domu. zdecydowanie.
* 5 dni później* 
nie dostawałam żadnych telefonów. zdecydowałam się, iść do tego pieprzonego szpitala. ubrałam płaszcz. Niall i Nina siedzieli w sypialni. zadrżałam na myśl o chłodzie. najcudowniejsze było to, że jest środek czerwca. zamknęłam drzwi i popatrzyłam na gwiazdy. to mi tylko przypomniało. spojrzałam na pierścionek, i zaczęłam płakać. wsadziłam ręce do kieszeni, żeby nie musieć go oglądać i szłam przed siebie. wiatr rozwiewał moje włosy. dlaczego łzy tak bolą? kiedy weszłam na plac szpitala kierowałam się prosto do drzwi. pewnie sprzedadzą  mi jakiś tekścik, że nie ma teraz odwiedzin i, że jest 1 w nocy. westchnęłam i przyspieszyłam. nagle poczułam, że ktoś wskakuje mi na szyję. krzyknęłam. było tak ciemno, nie widziałam.
dla was misie :)/Stylesowa

3 komentarze:

  1. *O* jaki cudny rozdzial :oo taki smutny :/ kto to? teraz jej sie nic nie moze stac Harry jej potrzebuje :(

    OdpowiedzUsuń