*oczami Harrego*
czułem jej łzy na policzku. stanąłem w bezpiecznym miejscu i odetchnąłem. przekręciłem jej głowę tak aby nie musiała tam patrzeć. - obiecuję, że teraz ich zabiję.- łkała jeszcze głośniej. - Rosi.. słońce. nie płacz. - wytarłem rękawem marynarki łzy mojej malutkiej. przycisnąłem jej twarz do swojego torsu i kołysałem w ramionach. poczułem wiatr. całowałem jej czoło i zastanawiałem się co robić.
- Louis.. - szepnąłem do słuchawki.
- tak Hazz? - wyglądało jakbym mu coś przerwał...
- nasz dom.. - przykryłem ręką słuchawkę i rozejrzałem się w poszukiwaniu Rosi. - wysadzili go. - mój głos zadrżał. wszystko co miałem. wszystko, przepadło w jednej chwili. cała praca.
- czekaj..cie. zaraz będę. - rzuciłem telefon w trawę i oparłem się o drzewo. Rose przycisnęła głowę do mojej piersi. jebać to. kocham ją. to wszystko czego potrzebuje.
- kocham cię. - nawet nie reagowała. wszystko nią wstrząsnęło.ukryłem twarz w dłoniach.
- t-tam mogliśmy być my.. nic teraz nie mamy. - patrzyła na horyzont.
- mamy siebie. - przytuliłem ją. było mi przykro. tyle pracowała nad ogrodem i domem. - kupię ci ładniejszy dom. będzie tylko nasz. - pomyślałem ze wstydem o nich.. wszystkich. nie ważne.
- Harry... - odgarnęła włosy za ucho. - skoro... planowałeś ślub.. to kiedy?
- zobaczysz. - delikatnie się uśmiechnąłem - Louis jedzie. - podniosłem ją z ziemi.
* w piwnicy Louisa*
*oczami Rose*
byli już wszyscy. ze znużeniem wpatrywałam się w Zayna. jak zwykle mieli jakieś popieprzone plany. nawet nie miałam siły słuchać. ziewnęłam. Harry mocniej mnie ścisnął za udo i coś szepnął.- kochanie.. - rozejrzał się nerwowo. - boli cię?
- troszkę.. - czemu on musi się tak martwić.
- posłuchaj misiu, ustalimy tylko jak się ich.. pozbyć i pójdę z tobą spać. nie stresuj się.
- bez przesady. - syknęłam i oparłam się o ścianę. w jego oczach pojawiła się wściekła zieleń. odwróciłam wzrok. patrzyłam na śpiącą Ninę. kiedy skończyli zawlokłam się do materaca. i zwinęłam się w kuleczkę. boli mnie głowa. westchnęłam.
- no chodź misiu. - przytulił mnie. wiem, że kocha te moje ciążowe humorki. leżałam na jego umięśnionym torsie. kręciłam na palcu loczki. - maleńka..
- tak? - szepnęłam.
- jutro.. nie będzie mnie całą noc. - poczułam jak napływają mi łzy do oczu.- przekonałem Louisa, że nie musisz iść na akcję.
- uważaj tam. - położyłam głowę i wpatrywałam się w ciemność.
*rano*
- Harry, wstawaj pajacu. - Niall prawie na nas skoczył. przestraszyłam się. stęknęłam i popatrzyłam na swój brzuch. oparłam się na łokciach. poczułam usta Harrego na policzku.- chodź kotku. - podniósł mnie. Louis biegł tu jak oszalały. prawie spadł ze schodów. popatrzyłam się na Harrego..
- mamy problem. - stęknął chłopak.
/Stylesowa
Jezu biedni :(( misiaki
OdpowiedzUsuńJak slodko. co sie stalo? prosze. niech nic sie nie stanie nikomu. CUDNY kochamy cie pisz dalej
nie denerwuj się Rosi oczywiście przejmuje się wszystkim XD
OdpowiedzUsuńAh myslalam ze bd dluzszy. I ten rozdzial jest jakis nudny w przeciwienstwie do tamtych ale rozumiem szkola nauka kobiec roku
OdpowiedzUsuńJakie problemy coo
OdpowiedzUsuń