Translate

piątek, 16 maja 2014

rozdział 50

*oczami Harrego*
- co? - podbiegłem do niego.
- chodź.. - kiedy wyszliśmy z piwnicy Louis wychrypiał - ktoś do ciebie przyszedł - ostrożnie podszedłem do drzwi.
- dzień dobry... -  rozejrzałem się. zauważyłem malutką dziewczynkę, góra 4 lata.
- cześć tatusiu. - wskoczyła mi na ręce.
* oczami Rosaline*
wyszłam na górę i zobaczyłam Harrego z jakimś dzieckiem.
- kto to? - zanim dokończyłam pytanie do pokoju weszła czarnowłosa kobieta. delikatnie się do mnie uśmiechnęła i wskoczyła Harremu na plecy.
- cześć kotku.. - pocałowała go w szyję. wypuściłam gwałtownie powietrze.
- Co?! - Harry wydawał się być równie zaskoczony jak ja. popatrzyłam na niego niedowierzająco.
- ja.. je widzę pierwszy raz na oczy.. - jęknął. - odwróciłam się, żeby nie widział moich łez i pobiegłam do Niny.
*oczami Harrego*
-k-kim pani jest?
- Nikolett.. nie pamiętasz skarbie? - uśmiechnęła się zmysłowo i pogłaskała córkę po głowie. - a to nasz skarb... Carmen. - popatrzyłem z przerażeniem na schody.
- nie wiem kim jesteś..
- wiesz. nie chcesz tego przyjąć do świadomości.
- spierdalaj. - krzyknąłem na nią. panikowałem. niszczyła mi życie. na moje nieszczęście doskonale wiem kim jest.
- nie odnoś się tak do mnie Harry, koteczku. jak odbudujesz sobie domek to wpadnę. - mrugnęła i wyszła z małą na rękach. skąd ona wie o naszym domu.. ukryłem twarz w dłoniach. drżały mi wargi. do tego wściekła Rose wbiegła po schodach.
- kto to kurwa był?
- spokojnie. - przyciągnąłem ją do siebie.
- kto?
- nie wiem. - skłamałem
- jasne.. - szarpnęła ręką.
- Rosi.. w związku najważniejsze jest zaufanie. kocham cię. - jej usta były wygięte w wąską linię. patrzyła mi ze smutkiem w oczy.
- nie wierzę ci. przepraszam. - posadziłem ją sobie na kolanach.
- Rosaline uspokój się. - wyładowywałem nerwy.
- jak widzisz to nie ja nie panuję nad emocjami. - wredna suczka.
- zamknij się.
- Harry, mówiłam.
- powiedziałem żebyś była cicho do cholery. - wstała. - siadaj. - złapałem ją za rękę.
- nie. - wkurzyła mnie.
- siadaj, kurwa. - w jej oczach błysnęła wściekłość
- uspokój się Harry.
- ty mi nie mów co mam robić! - wytknąłem jej palcem.
- jesteś żałosnym kołkiem. - uderzyłem ją. upadła. zasłoniła kolanami twarz i z przerażeniem patrzyła w moje oczy. krztusiła się.
- sama jesteś żałosna. - powiedziałem przez zęby. widziałem, że jest cała czerwona. kiedy udało jej się nabrać oddech do płuc wyjąkała.
- zachowujesz się jak małe dziecko. r-rozwiązujesz wszystko siłą. - połykała łzy.
- nie prawda.-  sprzeciwiłem się chodź wiedziałem, że miała rację.
jej twarz spuchła. 
- to powiedz mi co to b-była z kobieta? - syknęła. patrzyłem się w jej oczy. ranię ją.
- nie wiem.
troszkę ciężko pisać mi ostatnie rozdziały. chyba nie mam weny. to prawda. oprócz tego muszę was przeprosić za nieregularność. pokłóciłam się z mamą po zebraniu i nie miałam dostępu do komputera./Stylesowa

5 komentarzy:

  1. ojoj czemu zawsze ktoś musi w czymś przeszkodzić :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem cie kochanie :// rozdzial cudny, jak zawsze. nie martw sie, kocham to czytac. pisz dalej. JEZU CO TEN HARRY

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu, Hazz czy ty masz dziecko z tą laską? idę się ciąć. z uzależnieniem czekam na next :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie szkodzi ale rozdzial super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze tez ona to wytrzymuje ;-; + nikoletta <3 + kc mis

    OdpowiedzUsuń