Translate

czwartek, 22 maja 2014

rozdział 55

*oczami Harry’ego*
…szybko podbiegłem do okna i wyjrzałem za Rosi. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Moje ciało centymetr po centymetrze wypełniała złość wymieszana ze strachem. Wybiegłem przed dom.
- Nikolett! Co ty do cholery tu robisz?
- No co skarbie, nie cieszysz się z moich odwiedzin? – odpowiedziała z wrednym uśmieszkiem na ustach
- Po co tu przyszłaś?! – myślałem, że jej coś zrobię, moje ręce układały się w pięści
- Wiesz, ‘’przypadkiem’’ przechodziłam tędy i zobaczyłam Ross, więc postanowiłam z nią chwilkę porozmawiać na pewien temat. – wredny uśmieszek nie znikał jej z ust, a ja czułem się zdezorientowany, bo nie wiedziałem o czym one rozmawiały
- Pewien temat, znaczy?
- Skoro się spodziewacie dziecka to postanowiłam opowiedzieć Rosi jakim to wspaniałym tatusiem jesteś i jak się nami zajmowałeś przez ten cały czas… - popatrzyłem na Rosi jak łapie się za brzuch, po wyrazie jej twarzy wiedziałem, że bardzo ją boli. Złapałem ją za ramiona i przytuliłem do siebie. Musiało ją naprawdę bardzo boleć skoro nawet nie zaprotestowała.
* oczami Rosi *
- Harry, zabierz mnie stąd do szpitala, nie wytrzymam. – szepnęłam mu na ucho i zgięłam się w pół z bólu. Złapał mnie jedną ręką, tak żebym nie upadła.
- Nikolett! Ty szmato! Wynoś się stąd w tej chwili! Nie chcę więcej widzieć na oczy ciebie, ani tego twojego dziecka słyszysz?! – widziałam tą nienawiść w jego oczach w stosunku do niej
- Jeszcze tego pożałujesz! Będziesz się zajmował tym dzieckiem, czy tego chcesz, czy nie! – odeszła

Szybko zaprowadził mnie do samochodu i zawiózł do szpitala, mimo że zabroniłam mu prowadzić ze złamaną ręką, ale on nigdy mnie nie słucha. Podczas drogi poza momentami, kiedy ból wykrzywiał mi twarz obserwowałam Harry’ego. Był taki zatroskany. Widziałam dużą różnicę pomiędzy tym jaki był i jest w stosunku do mnie, a jaki do Nikolett. Jemu naprawdę na mnie zależy, ja to wiem, ale co jeśli on znowu to zrobi? Jeśli on znowu mnie uderzy?...
* oczami Harry’ego *
- Siostro! Wózek, Lekarza! Szybko! Ona jest w ciąży! – obawiałem się najgorszego… Rosi nagle zaczęła krwawić- Powiedziałem SZYBKO ona krwawi!! – natychmiast podbiegł lekarz i zabrał Rosi do gabinetu, nie pozwolił mi wejść. Usiadłem na korytarzu i ukryłem twarz w dłoniach. Zacząłem się zastanawiać nad tym Dlaczego wtedy od razy za nią nie wybiegłem? Może bym ją uratował i nasze dziecko gdyby nie ta nieszczęsna rozmowa… Dlaczego byłem dla niej taki okropny? Dlaczego wtedy ją uderzyłem? Przecież ona mnie tak bardzo kocha o ile nie kochała… Robiła dla mnie wszystko, nigdy mnie nie opuściła w potrzebie, siedziała przy tym moim pieprzonym łóżku, kiedy byłem w śpiączce.

Siedziałem tam 2 godziny płacząc, aż zobaczyłem, że drzwi od gabinetu się otwierają…
 nowa adminka /Summer

1 komentarz: