Popatrzyłam na nią w milczeniu. Moją głowę wypełnił ostry
ból. Czułam się jakbym już coś wypiła. Mrowienie w gardle nie dawało mi
spokoju. Jęknęłam zwracając na siebie uwagę. Delikatnie oparłam się o półkę z
warzywami i spojrzałam na podłogę. Jej czerwone paznokcie mocniej zacisnęły się
na brokułach.
- Hej słońce. - uśmiechnęła się słodko. - Co u Harrego? - Poczułam się jakbym miała coś w gardle. Coś. Prędzej kulę do kręgli. Nie odpowiedziałam. - Coś nie tak? - wyczułam ironie w jej głosie. Mój instynkt podpowiadał żeby uciekać. Zostałam. Drżącą dłonią uniosłam koszyk z zakupami i odwróciłam się na pięcie. - Straciłam równowagę i przytrzymałam się ściany. - Co Ci jest? - spytała z lekkim przerażeniem w oczach. Zaschło mi w gardle. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam. Przymknęłam powieki. Było mi gorąco. - Zadzwonić na pogotowie? - traciłam panowanie nad moim ciałem. Widziałam tylko ciemność.
*oczami Harry’ego*
Usiadłem na kanapie i podniosłem telefon. Esemes. Popatrzyłem w okno. Od Natt. Zadrżałem. Nie chciałem go otwierać. A jednak. Natt wysłała mi jakiś bełkot i informację o spotkaniu z Rose. Nerwowo oddychałem. Wybiegłem z domu. Pochłonęły mnie myśli. Nie wierzyłem. Nawet nie wezwała karetki. Westchnąłem i otworzyłem drzwi sklepu. Podniosłem Ross z ziemi i popatrzyłem prosto w oczy stojącej tam sprzedawczyni. Zakryła usta ręką. Nawet nie zauważyłem Nattalie. Całe szczęście. Kiedy doniosłem Rose do domu ułożyłem ją na łóżku. Zastanawiałem się czy dzwonić po karetkę. To chyba normalne. W ciąży. Przetarłem ręką oczy i ułożyłem się obok niej. Czemu wszystko się tak układa.. za co.
*Dwa dni później*
*oczami Rose*
Poklepałam Harry’ego po ramieniu. Znowu zasnął przy biurku.
- Harry. - powiedziałam sucho. Ostatnio mieliśmy jakiś zły kontakt. Nie mogliśmy się dogadać. Myślał tylko o dziecku. Jęknęłam cicho i wyszłam z jego gabinetu. Położyłam się na kanapie. Nawet nie miałam siły oglądać telewizji. Po tym zemdleniu w sklepie czułam sie słaba. Coś jest nie tak.
- Hej słońce. - uśmiechnęła się słodko. - Co u Harrego? - Poczułam się jakbym miała coś w gardle. Coś. Prędzej kulę do kręgli. Nie odpowiedziałam. - Coś nie tak? - wyczułam ironie w jej głosie. Mój instynkt podpowiadał żeby uciekać. Zostałam. Drżącą dłonią uniosłam koszyk z zakupami i odwróciłam się na pięcie. - Straciłam równowagę i przytrzymałam się ściany. - Co Ci jest? - spytała z lekkim przerażeniem w oczach. Zaschło mi w gardle. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam. Przymknęłam powieki. Było mi gorąco. - Zadzwonić na pogotowie? - traciłam panowanie nad moim ciałem. Widziałam tylko ciemność.
*oczami Harry’ego*
Usiadłem na kanapie i podniosłem telefon. Esemes. Popatrzyłem w okno. Od Natt. Zadrżałem. Nie chciałem go otwierać. A jednak. Natt wysłała mi jakiś bełkot i informację o spotkaniu z Rose. Nerwowo oddychałem. Wybiegłem z domu. Pochłonęły mnie myśli. Nie wierzyłem. Nawet nie wezwała karetki. Westchnąłem i otworzyłem drzwi sklepu. Podniosłem Ross z ziemi i popatrzyłem prosto w oczy stojącej tam sprzedawczyni. Zakryła usta ręką. Nawet nie zauważyłem Nattalie. Całe szczęście. Kiedy doniosłem Rose do domu ułożyłem ją na łóżku. Zastanawiałem się czy dzwonić po karetkę. To chyba normalne. W ciąży. Przetarłem ręką oczy i ułożyłem się obok niej. Czemu wszystko się tak układa.. za co.
*Dwa dni później**oczami Rose*
Poklepałam Harry’ego po ramieniu. Znowu zasnął przy biurku.
- Harry. - powiedziałam sucho. Ostatnio mieliśmy jakiś zły kontakt. Nie mogliśmy się dogadać. Myślał tylko o dziecku. Jęknęłam cicho i wyszłam z jego gabinetu. Położyłam się na kanapie. Nawet nie miałam siły oglądać telewizji. Po tym zemdleniu w sklepie czułam sie słaba. Coś jest nie tak.
Zakrztusiłam się.
Wypiłam szklankę soku i oparłam się wygodniej o poduszkę. Poczułam jak płyn
rozlewa sie po moim brzuchu. Przymknęłam powieki. Od tego czasu mam jakieś
paranoje. Boję się. ciemności. Nie wiem co sie stało. Śnią mi się dziwne znaki.
Jakby.. sekty. Cokolwiek zrobiła ze mną Natt , nie było to ludzkie. Zadrżałam.
Jestem psychiczna przez ta ciążę. Odkaszlnęłam i popatrzyłam się w okno.
Ciemność. Strach wypełnił moje ciało. Nagle uświadomiłam sobie, że jakoś
ostatnio ucichło w gangu. Nic nie rozumiałam. Osunęłam się na poduszkę i
zasnęłam. Moje życie było straszne. nawet nie zdawałam sobie sprawy jak łatwo
mogę je zniszczyć.
* 4 w nocy*
Stalam na wiadukcie i ściskałam barierkę. Widziałam tylko migające światła aut na autostradzie. Niemal się poślizgnęłam manewrując na wąskim występie, ogarnęła mnie panika. Wiał mocny wiatr. Miałam zziębnięte dłonie, drętwiały mi palce. Złoty wisiorek w kształcie węża połyskiwał na moim dekolcie nawet w ciemności. Zerwałam go. Wszystko wydawało się takie mgliste. Widok przed moimi oczami. Myśli. byłam krok od skoku. Czułam pochłaniającą mnie ciemność. Nie bałam się. Skoczyłam. Leciałam. Przemknęło mi przez myśl, że nie ma już odwrotu. Ściskało mnie w płucach, nie mogłam oddychać. Lodowate powietrze muskało moje przerażone ciało. Chwytałam rękami nicość. Krzyknęłam.
* 4 w nocy*
Stalam na wiadukcie i ściskałam barierkę. Widziałam tylko migające światła aut na autostradzie. Niemal się poślizgnęłam manewrując na wąskim występie, ogarnęła mnie panika. Wiał mocny wiatr. Miałam zziębnięte dłonie, drętwiały mi palce. Złoty wisiorek w kształcie węża połyskiwał na moim dekolcie nawet w ciemności. Zerwałam go. Wszystko wydawało się takie mgliste. Widok przed moimi oczami. Myśli. byłam krok od skoku. Czułam pochłaniającą mnie ciemność. Nie bałam się. Skoczyłam. Leciałam. Przemknęło mi przez myśl, że nie ma już odwrotu. Ściskało mnie w płucach, nie mogłam oddychać. Lodowate powietrze muskało moje przerażone ciało. Chwytałam rękami nicość. Krzyknęłam.
/Stylesowa
Oja :o magiczny. to na koncu :o wow. cudiwnie to ujelas ale co???? co sie stalo? powiedz ze to tylko jakies zludzenie :((
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial MEGA na prawde. Next ;***
OdpowiedzUsuń