Translate

wtorek, 10 czerwca 2014

rozdział 59

gwałtownie otworzyłam oczy. strużka potu spłynęła mi po plecach.  odrzuciłam pościel na bok i wstałam, Harrego nie było w łóżku. jęknęłam i rozmasowałam swój kark. mrugałam rzęsami mając nadzieje, że koszmar tej nocy odejdzie w niepamięć.ciągle męczyło mnie wspomnienie wisiorka z wężem. zacisnęłam palce na klamce od łazienki i wzięłam gorący prysznic. kiedy wyszłam na ogród poczułam się nieswojo. czułam, że ktoś mnie obserwuje. podniosłam kubek herbaty do ust i rozejrzałam się po krzakach. pierwsza noc w nowym domu i już coś nie tak. to niemożliwe. złapałam nerwowo oddech. coś sobie uświadomiłam. już widziałam ten znak. widziałam węża na wisiorze. zakryłam ręką usta. nagle przed oczami zobaczyłam czarne plamy a ściany zaczęły się rozmazywać. jęknęłam i upadłam na podłogę. kubek roztrzaskał się o kafelki.
* dwie godziny później*
ocucił zimny wiatr. nie mogłam pozbierać myśli. wszystko wydawało się takie mętne. odkaszlnęłam w nadziei, że ktoś mnie usłyszy. starałam się złapać ostrość widzenia. nie mogłam. jęknęłam cicho i wczołgałam się do domu. gdzie Harry? poczułam, że drżę. ktoś mnie otruł. ta herbata. nikogo tu nie było oprócz mnie.. tego byłam pewna. prawie. rozejrzałam się po domu. pusto. w milczeniu czekałam na jakiś znak życia Stylesa. wtedy uprzytomniłam sobie, że pojechał do pracy.
* wieczorem*
usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. nie brzmiało to jak kroki Harrego. były ciężkie i ostrożne. zaczęłam płytko oddychać. ukryłam się za barierką i czekałam.
-Rose? - głos Louisa rozbrzmiał po domu. rozluźniłam się i zbiegłam po schodach.
- tak? - zaśmiał się pod nosem.
- Harry chciał żebyś przyjechała do niego do pracy. - rzucił mi klucze od jeepa.
- o co chodzi? - natychmiast dałam sobie kopniaka w myślach za to co powiedziałam. nie powinnam była. Louis obrzucił mnie tylko mrocznym spojrzeniem i wyszedł. przeszedł mnie dreszcz.
moje ręce mocniej zacisnęły się na kierownicy. bałam się jeździć o tej porze po mieście. przyspieszyłam i przekroczyłam dozwoloną prędkość. modliłam się żebym nie natrafiła na policję. nagle zobaczyłam przed sobą jakiś kształt, gwałtownie zahamowałam. uderzyłam w niego. wybiegłam z auta i się rozejrzałam. znowu poczułam się nieswojo. nie było tu nikogo. zniknął. może to jakieś zwierze. moją uwagę przykuła koperta na drodze. uniosłam ją w dłoni i rzuciłam na tylne siedzenie. przysięgłabym, że ktoś tu był. nie podobało mi się to. jęknęłam i ruszyłam w dalszą drogę. męczyła mnie ta koperta. nabrałam powietrza do płuc i gwałtownie je wypuściłam. kiedy wjechałam na parking zgasły światła. nie wytrzymam. ledwie zamknęłam drzwi jeepa zaczęłam szaleńczo biec w kierunku wieżowca.  nie czułam się bezpiecznie. wpadłam w jego ramiona jak zwykle spotykając się z krzywymi spojrzeniami kobiet w białych koszulach.. wpuścił mnie do gabinetu i pocałował w czoło. jedyne co słyszałam to monotonne brzęczenie komputerów. miałam nagłą chęć opowiedzenia mu o wszystkim. 
- Harry.. - głos mi się załamał. - w-wydaje mi się.. że ktoś.. mnie otruł..- mój bełkot wypełniał pomieszczenie. Harry patrzył na mnie zielonymi oczami. zastanawiałam się czy ma mnie już za wariatkę. przygryzł ołówek i usiadł za biurkiem. nerwowo spojrzał na tykający zegarek.
- prześpij się słońce. - cień przerażenia w jego głosie wcale mnie nie uspokoił. wskazał głową kanapę w przeciwległym kącie pokoju. nie mogłam spać. nie teraz. kiedy czułam, że ktoś mnie obserwuje. rozległo się ciche pukanie. przeszedł mnie dreszcz.
komentujcie aniołki. tak strasznie was kocham :( mam nadzieję, że wam się podoba/Stylesowa

4 komentarze:

  1. O jezusie :o kto to wgl tyle pytan jeju no najlepszy rozdzial ever no <3333 oczywiscie ze sie podobaa

    OdpowiedzUsuń
  2. PODOBA SIĘ nawet nie wiesz jak kochanie. kogo ona potrąciła? powiedz mi. - Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Swuetny!/Wiktiria

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo !!! `~ Nina

    OdpowiedzUsuń