* Oczami Harry’ego
*
- Dzień dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z panem
Styles’em?
- Tak, a o co chodzi jeśli mogę spytać?
- Dzwonię z kliniki, gdzie wykonywał pan badania D.N.A.
- To powie mi pan czy jestem ojcem tego dziecka czy nie?
- Niestety nie mogę udzielić takiej informacji
telefonicznie i musi pan się do nas pofatygować osobiście, żeby przekazać panu
wszystkie wyniki.
- Nie może mi pan po prostu powiedzieć tak lub nie?!
- Niestety musimy mieć pewność, że pana tożsamość na
pewno się zgadza. Po odbiór wyników może się pan udać do nas od poniedziałku do
piątku w godzinach od 8.00 do 18.30. Dziękuję za rozmowę.
***
Jestem tak strasznie zdenerwowany. Jeszcze podczas
rozmowy widziałem jak przechodziła Rose i na chwilę przystanęła, pewnie
słyszała rozmowę i domyśliła się o co chodzi. Boję się tak strasznie, że moje
ojcostwo się potwierdzi, jeszcze bardziej się boję jak Rosi wtedy zareaguje … ja
nie chcę stracić mojej rodziny. – powoli zszedłem po schodach kierując się w
stronę samochodu, kiedy nagle usłyszałem swoje imię:
- Harry! Chciałbyś mi może o czymś powiedzieć? Gdzie i po
co się wybierasz?
- Słuchaj Rose… przepraszam, że od razu Ci nie
powiedziałem o mojej rozmowie z doktorem. Po prostu chciałem jak najszybciej
dotrzeć do kliniki i usłyszeć to cholerne ‘’nie jest pan ojcem tego dziecka’’ ,
chciałem uniknąć w tej chwili twojego wzroku, bo strasznie się boję, że jeśli
jednak powiedzą ‘’tak’’ to nie zobaczę już więcej was.- po policzkach spływały
mi łzy. Rosi podeszła do mnie, czule mnie pocałowała – Nie zostawię Cię misiu,
spokojnie. Nawet jeśli okażesz się być ojcem to i tak z tobą zostanę, pod
warunkiem, że nasze kontakty z Natt ograniczą się do alimentów i nie wiem jeśli
będziesz chciał to spotkań raz na jakiś czas z tamtym dzieckiem. – nie mogłem
uwierzyć w to co usłyszałem, ona jest taka dobra dla mnie, a ja? Ja się
przespałem wtedy z Natt… kurwa jak ja mogłem być takim idiotą.
*
jakiś czas później po odebraniu koperty z wynikami *
- Kochanie proszę Cię otwórz tą cholerną kopertę, ja nie
jestem w stanie tego zrobić – siedziałem na kanapie. Rose podeszła, wzięła
kopertę i usiadła mi na kolanach. Zanim ją otworzyła czule mnie pocałowała i
powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Widziałem, że jest trochę zdenerwowana.
Wcale się jej nie dziwię. Usłyszałem dźwięk otwieranej koperty i popatrzyłem na
kartę z wynikami. Rosi z wielkim uśmiechem na ustach przeczytała mi zdanie ‘’ w
99,99% możemy wykluczyć państwa ojcostwo’’. Kamień spadł mi z serca. Byłem
szczęśliwy jak nigdy w życiu, już miałem przed oczami tą złość Natt kiedy sama
zobaczy wyniki.
- Widzisz misiu! Mówiłam, że wszystko będzie dobrze… i
przepraszam, że Ci nie wierzyłam kiedy powiedziałeś mi, że nie jesteś ojcem.
* oczami Rose *
Wstałam na chwilę i podeszłam do barku, wzięłam dwie szklanki, butelkę dobrego Whisky i sok,
żeby to uczcić. Uznałam, że chociaż jeden z rodziców powinien być trzeźwy,
wypadło na tego karmiącego piersią. Nalałam jedną porcję mojemu misiowi. Teraz
to chyba jest jedyny atut tego, że ma złamaną rękę, bo sam nie może sobie
dolać, a ja mogę pilnować, żeby nie zalał się w trupa. Zadbałam też o to, żeby
nie pił sam i zaprosiłam Lou i El na noc.
*
rano *
Ubrałam się i poszłam do sklepu, żeby zrobić dla
wszystkich śniadanie. Przechadzałam się w markecie między sklepowymi półkami,
do póki, aż mój wzrok przykuły długie paznokcie i pełne, czerwone usta…
mam nadzieję, że mój sposób pisania też polubicie /Summer
Jasne super piszesz! :*
OdpowiedzUsuńMisie kochane fajnie piszesz :( ale wymieniajcie sie zeby bylo tez troche styku Stylesowej xd <3 daleeej
OdpowiedzUsuń