Translate

piątek, 20 czerwca 2014

rozdział 61

muzyka
podniosłam drżącą rękę przysłaniając światło lamp. miałam jakieś białe opaski z numerami. chciało mi się wymiotować. nagle uświadomiłam sobie, że nic nie pamiętam. co ja tu robię? co się ze mną dzieje? poczułam, że ktoś pcha moje łóżko w stronę drzwi.
* oczami Harrego*
usiadłem na krześle i czekałem. nie mogłem płakać. krzyczeć. nie czułem nic. pustka. po prostu siedziałem. wbiłem wzrok w sufit. zastanawiałem się nad sensem tego wszystkiego. to niemożliwe. nagle jakaś lodowata dłoń przesunęła się po mojej szyi. stanąłem na nogi i popatrzyłem mu w oczy. drżałem.
- proszę za mną. - mruknął. napięcie w powietrzu było niemal namacalne. zastanawiałem się co się teraz stanie. kiedy przeszliśmy przez próg miętowego pokoju kiwnął głową i poprawił biały kitel. - proszę. - podał mi jakieś papiery. jego twarz wykrzywiła się w grymas.
- co to? - spytałem mechanicznie. zanurzyłem rękę we włosach i odgarnąłem je do tyłu.
- proszę to przejrzeć. pomyliliśmy.. wyniki. - wzruszył ramionami. nie widziałem w nim ani cienia skruchy. przetwarzałem to co przed chwilą powiedział. uniosłem wzrok. jego chłodne oczy, jakby przebijały mnie na wylot. kiedy zobaczyłem to co miałem zobaczyć, zerwałem się na nogi i wybiegłem z sali. 
delikatnie popchnąłem białe drzwi i stanąłem tuż obok niej.
- aniołku.. - szepnąłem. spała. - jestem tu. - zerknąłem na zegarek w rogu pokoju. złapałem jej rękę i przycisnąłem do twarzy. odetchnąłem z ulgą i czekałem aż się wybudzi. 
* na drugi dzień*
*oczami Rose*
nie mogłam w to uwierzyć. słońce wpadało na salę. ziewnęłam po czym pomału wstałam. siedział tu. na podłodze. pogłaskałam czule jego loczki po czym usiadłam obok i oparłam głowę o ścianę
- Hazz? - jęknęłam. natychmiast otworzył oczy. były szmaragdowo niebieskie. jak morze. 
- słoneczko. - przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy i lekko potarł moją wargę.
- możemy stąd już wyjść? - szepnęłam.
- to zależy.. - popatrzył na mnie. - możemy uciec. - uśmiechnął się tajemniczo. zaśmiałam się.
- kocham cię.
- ja ciebie też. - chociaż patrzyłam w inną stronę, wiedziałam, że się uśmiecha. czekaliśmy na pielęgniarkę. kiedy usłyszałam upragnione "tak" po prostu wybiegłam ze szpitala. zielona trawa kuła moje bose stopy a złote kosmyki włosów rozwiewały się na wszystkie strony. Harry był przy mnie. Darcy też. czułam to. zastanawiałam się jakim cudem pomylili moje wyniki. uśmiechałam się na myśl, że to nie koniec. położyłam się na trawie i popatrzyłam na moje białe, porcelanowe ręce. już nie czułam się słaba. tylko dzięki niemu. jego loczki zahaczały o moją twarz. przeturlaliśmy się przez trawnik, po czym ułożył się nad moim ciałem. kiedy wpił się w moje usta zapomniałam o wszystkim. to się nazywa pocałunek. tęskniłam.
*w domu*
siedziałam na fotelu i piłam kakao. wpatrywał się we mnie.
- Harry? - jego mina przybrała grobowy wyraz. - coś nie tak?
- nie.. -  szepnął po czym znalazł się tuż obok mnie. poczułam jak jego mięśnie się naprężyły. popatrzyłam za jego wzrokiem. nic nie widziałam. kurczowo złapałam się jego ramienia zostawiając czerwone ślady po paznokciach. cisza przenikała mnie do szpiku kości. potarł moje udo po czym wstał. - chodź do Louisa. - szepnął do mojego ucha i jeszcze raz się rozejrzał.
kocham was słoneczka. cieszę się, że podoba wam się to jak pisze Summer. od początku wakacji będą się pojawiały rozdziały na nowym blogu http://cry-niallhoranff.blogspot.com /Stylesowa

4 komentarze:

  1. Co ten Harry? zeby tylko wszystko bylo dobrze. i dobrze ze wszystko dobrze z Darcy <3 kiedy next? czekam czekam nana najlepszy blog kocham was :))

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie nowy blog :)) już się nie mogę doczekać. śliczny rozdział

    OdpowiedzUsuń