Translate

sobota, 22 marca 2014

rozdział 17

Niall wszedł do mieszkania i złapał mnie za ramię. rozpacz na jego twarzy. czułem się głupio, stałem w samych bokserkach.
- nie wydurniaj się stary. nakryli nas.
- cco? - prawie krzyknąłem.-Rosi ubieraj się.
- w czymś przeszkodziłem? - uśmiech blondyna.
- nie interesuj się -warknąłem i pobiegłem na górę po jakieś ciuchy. zszedłem po schodach razem z Rose za rękę. czułem , że Niall się na nią gapi. wsiedliśmy do jego auta i odjechaliśmy z piskiem opon. Na tylnim siedzeniu siedziała Eleanor. 
-ymm hej. dobra, co się stało? - spytałem.
Niall i Nina
- gliny stały pod moim domem. uciekłem. Nini nocowała dzisiaj u mamy w Los Angeles. Louis dzwonił. mamy się u niego spotkać, a Zayn widział, że ktoś od godziny kręcił się pod jego domem. -wytłumaczył.
- okej.- patrzyłem przez okno.
*oczami Rose*
El głaskała mnie po udzie. w sumie.. to co ona tutaj robi. powstrzymałam się od pytań. kiedy dojechaliśmy, Lou miał spuszczone rolety w oknach. wbiegliśmy do środka. Louis momentalnie wziął Eleanor w swoje objęcia. zaprowadził nas do piwnicy, nie spuszczając El z oczu. zazdrościłam jej. Harry nigdy taki nie był. 
- Rosi. -tylko Hazz tak zdrabnia moje imię. - co jest?
- nic. - spuściłam głowę. na pewno jest wściekły, że go olewam. wszyscy już tam byli. gadali o jakiś nudnych rzeczach. oparłam się o tors Hazzy i zasnęłam.
*oczami Harrego*
głaskałem mojego misia po kolanie. 
- to co robimy? - spytał Liam patrząc na Dani.
- możemy zostać dzisiaj u mnie. - Louis.
- jutro jadę po Ninę. ona tam nie zostanie.
- gdzie? - spytał Zayn
- Los Angeles.
- pojebało cię? to inny kontynent. na pewno nikt jej tam nie skrzywdzi. nie ma czasu.
- spokojnie. - powiedziałem ochrypniętym głosem. - chłopacy to jest..
- jakby twoja Rosaline była kurwa w Australii to byś nas pozabijał żeby do niej pojechać. - wrzasnął Niall. wiedziałem, że był na granicy. nie widział jej od tygodnia. martwił się. a wszyscy byli przeciwko niemu, ale obrażania Rose nie zniosłem.
- odpierdol się od Rosi. rób co chcesz.
- świetnie. - oparł głowę o szafę i zmrużył oczy. popatrzył na Zayna
- nie kłóćmy się. - nikt nie słuchał Liama. - to ważne. musimy nadal trzymać się razem. wiadomo, że śpiewać już nie będziemy. staliśmy się kimś innym. ale musimy być kurwa razem. - wzruszył mnie. naprawdę.
- to było głębokie. - odparłem. Louis się uśmiechnął. bawił się włosami śpiącej Eleanor. 
- sory chłopaki. - powiedział Niall drapiąc się po głowie.
- okej... zamówię bilet do LA na jutro. - Daddy direction mrugnął do blondyna.
*rano*
pocałowałem Rosi w czółko i poszedłem z Louisem do kuchni. przynieśliśmy dziewczynom tosty. ja zjadłem jajecznicę.
- nie rozumiem. - powiedziała słodko Rose.
- wielu rzeczy słonko nie rozumiesz. trzeba było nie spać. jedziemy do Niny. do LA.-uśmiechnęła się. Nina była jej ukochaną przyjaciółką. Niall szeroko się uśmiechnął widząc Rosaline. o co chodzi?  mruknąłem i odniosłem talerz do kuchni. poszedłem do łazienki się umyć i przebrać w rzeczy od Lou. kiedy wróciłem zobaczyłem blondyna siedzącego prawie na kolanach Rosi. coś szeptał jej do ucha a ona się śmiała. spokojnie.
- ekhhmm. Niall, - spojrzałem na niego wyzywająco. momentalnie odsunął się od mojego kwiatuszka. - zapomniałeś może o swojej dziewczynie? - powiedziałem przez zęby. wyszedł z pokoju bez słowa. - kochanie, zjadłaś coś?
- tak. - uśmiechnąłem się.
- idziesz się wymyć?
- tak.
- poproś El o jakieś ubrania. - nawet nie odpowiedziała. - misiu, co się dzieje. - wziąłem ją na kolana. - na wszystkie moje pytania odpowiadałaś tylko "tak". co jest?
- mam okres.
- przy Niallu śmiałaś się w najlepsze.
- bo on może się chociaż starał o mój uśmiech.
- a ja to się niby nie staram? - spojrzała na mnie z pogardą. - dobrze to idź sobie do Nialla. - wściekły zrzuciłem ją z kolan i poszedłem do Liama. on oczywiście obściskiwał się z Danielle, więc poszedłem do Louisa.
-hej.
-co?
-nic. Rose jakoś dziwnie się zachowuje.
-o czym mówisz?
- w ogóle się przy mnie nie śmieje, cały czas jest zła, krzyczy.
- okres?
-przy Niallu jest szczęśliwa. - Lou uśmiechnął się pod nosem.
- podrywacz. musisz jej pokazać kto rządzi i tyle.
- nie chcę jej tak traktować.
- twój wybór.
- a jak się tobie układa z El?
- normalnie. - zapadła cisza. był jakiś dziwnie zdenerwowany od tego tematu. zwykle normalnie o niej rozmawialiśmy.
- stary, co jest? przecież widzę.- spuścił głowę, jak ten mały Lou, którego pamiętam. jakby coś nabroił.
- jest w ciąży.
- jak? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- mam ci mówić jak się robi dzieci? - poklepałem go po plecach.
- będzie dobrze.
* 3 godziny później*
wszystko szło zgodnie z planem. Rosi przestała się obrażać. byliśmy na lotnisku. kiedy przeszliśmy rozprawę pocałowałem Rosi.
- kochanie, idę do toalety. poczekaj na mnie.
- ok. - uśmiechnęła się. po załatwieniu moich spraw, przejrzałem się w lustrze. mm taki seksowny. haha. w dobrym humorze przyszedłem tam gdzie zostawiłem mojego aniołka i resztę. byłem pewien, że to tam, ale ich nie było. za plecami usłyszałem głos Liama.
-uważaj!
/Stylesowa

3 komentarze:

  1. O boze Haz ))): jeju, co bd tera ej dpgtmdtpjtmdmpgjt 1D ):

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski !!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń