Translate

niedziela, 23 marca 2014

rozdział 18

usłyszałem huk. byłem wdzięczny Liam'owi za wszystko. wycofałem się i podszedłem do chłopaków.
- co się dzieję?
- nie widzisz? - warknął Zayn.
- kto to? - spytałem przyciskając ciało z całej siły do słupa, za którym się ukryłem.
- koledzy Andrewa. - wrzasnęła Eleanor biegnąc do Lou. wpadła mu w objęcia. rozległ się kolejny strzał. zamknąłem oczy.
- cholera. - krzyknął Li. wszyscy zwrócili wzrok w jego stronę. seria strzałów. wzrokiem szukałem Rosi.
- Rose dostała! - dokończył. popatrzyłem na niego przerażonym wzrokiem. wyjąłem zza paska pistolet i wyszedłem z kryjówki. pożałują tego. bez wahania celowałem w ich puste łby. kiedy było po wszystkim pobiegłem do Rose. była blada. Liam zrobił jej opatrunek. miała całe zakrwawione ramię.
- nic jej nie będzie. - El i Dani wzięły ją do toalety i wyjęły śrut z rany.
- szlag. - zakląłem.
- będzie okej stary. - Lou poklepał mnie po plecach.
- nadal mamy w planach wylot do Los Angeles? - popatrzyłem na trupy trójki mężczyzn.
- a czemu nie? - spytał Niall
- jesteśmy jak terroryści. zabijamy ludzi. myślisz, że tak po prostu pozwolą nam lecieć?- jakaś przechodząca  kobieta na mnie popatrzyła.
- hahah. - zaśmiał się blondyn. - jak już jesteśmy niegrzeczni to bądźmy tacy do końca.
- chcesz porwać samolot? - spytał Liam.
- może. - złowieszczy uśmiech.
- Niall, ty ryzykuj. Rosi dostała w ramię. muszę tu z nią zostać. - powiedziałem zrezygnowany. Blondyn popatrzył w sufit. dziewczyny wróciły. bandaż na ręku Rosaline wyglądał profesjonalnie.
przycisnąłem ją do swojego boku i pocałowałem w skroń.
- bardzo boli? - miała łzy w oczach. - ćśś. - uspokajałem ją.
- mam pomysł.. może ja ty i Li tutaj zostaniemy i przeszkolimy Rose. a Louis i Niall pojadą po Ninę. - powiedział Zayn.
- ona nie będzie zabijać. nie pozwolę na broń w jej rękach.- spanikowałem.
- masz wybór? - mulat podszedł do mnie. widziałem gniew w jego oczach. jęknąłem. uznał to za zgodę. kiedy wracaliśmy autem Liama ukryłem twarz w dłoniach. Rosi chyba to wkurzyło.
- ty myślisz, że jestem małym dzieckiem, czy porcelanową laleczką? - wyszeptała mi prosto do ucha. - do spełniania twoich zachcianek.- jęknęła
- posłuchaj mnie. - przecedziłem słowa przez zęby. - gdybym ja się tobą kurwa bawił i spełniał swoje zachcianki, to bym już cię dawno wyruchał i rzucił na chodnik. - warknąłem. umilkła. patrzyła przez okno.
*kilka godzin później*
w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. zamknęła się w pokoju. mam to gdzieś. zaparzyłem kawę i zaniosłem do niej. odezwałem się suchym głosem.
- bardzo boli? - podałem jej kubek. skinęła głową i przeglądała magazyn. 
- możesz popatrzeć? - poświęciła mi chwilę uwagi po czym wbiła wzrok w poduszkę. złapałem ją za zdrowe ramie i potrząsnąłem. - przestań się obrażać. misia.
- no co?
- mi też jest ciężko, zrozum to.  rób co chcesz, tak bardzo chcesz się bawić pistoletami?
- w huj. 
* trzy dni później*
to dziwne, ale Niall i Lou nie dawali znaku życia. Zayn dał już pierwszą lekcję Rosi. uczył ją skradania, czołgania, krycia się w cieniu i pieprzył o ostrożności. sam mogłem ją
tego nauczyć. między nami było już trochę lepiej. dzisiaj idziemy na strzelnicę. wszedłem do łazienki. przebierała się w czarne ciuchy. cholera. wygląda tak seksownie. przygryzłem wargę i złapałem ją za tyłek. nie miałem teraz ochoty na żadne strzelanie.
/Stylesowa

4 komentarze:

  1. Biedna ): jejeje <3 kocham to czytać no :* next <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo !!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudoooo, pieeeeknie i slicznie
    Czekam na NEXT
    PS huj pisze sie przez ch czyli chuj taki drobny szczegolik hihi

    OdpowiedzUsuń