- chłopaki chcą się spotkać. - uciął.
- o co chodzi?
- zamknij się.
- ej,
- powiedziałem zamknij ryj. - wkurzyłam się. o co mu w ogóle chodzi? złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu. włączył alarm i wpakował się do auta.
- o co ci kurwa chodzi?
- o co tobie kurwa chodzi?
- najpierw jesteś miły i zapraszasz mnie na kolację a potem się na mnie wydzierasz! nigdzie z tobą nie jadę.
- jedziesz! - warknął i zatrzymał moją dłoń. - mieliśmy podsłuch w domu.
- co?
- kochanie, nie spinaj się tak.
- nie mów do mnie "kochanie".
- bo co?
- spierdalaj. - pociągnął mnie za rękę.
- wysiadamy.
- sam wysiadaj.
- powtarzasz sytuację z przed miesiąca?
- przestań! - kiedy tylko wyszłam z auta wziął mnie za rękę i dał mi swoją kurtkę.
- zimno ci?
- nie, kurwa gorąco.
- jak chcesz. - zabrał mi okrycie i wprowadził do jakiegoś klubu. masa ludzi spojrzała na mnie w jednym momencie. zamówił nam po drinku i zaprowadził do stolika. kopnęłam go. przez przypadek. nie zwrócił na to uwagi, tylko wyszeptał dyskretnie do mojego ucha.
- w domu pogadamy.
- ha ha ostatnio w domu nie chciałeś gadać.
- Lou ściągnął podsłuch. już się tyle nie martw. - siłą posadził mnie przy stoliku. wszyscy już tam byli. co chwilę ktoś, ocierał się o moje ciało. najlepszy klub w mieście, jakim cudem oni się tu dostali. banda skurwysynów.
- robimy to? - wyszeptał Zayn.
- no. - Niall wypił swojego szota.
- Mała, masz zadanie. - powiedział Louis do mnie. bałam się.
- mów.
- pójdziesz do tamtego faceta.. widzisz go?
- tak.
- i zaoferujesz mu noc. wejdziesz z nim do apartamentu a potem my przyjdziemy i ty uciekniesz.
- nie. - mina Harrego bezcenna. - nie zrobi tego.
- Harry daj spokój. nic jej nie będzie. jak coś masz walizkę.
- spierdalaj. a El ma takie zadania? NIE. więc nie wpierdalaj w to Rosi.
-ale El po pierwsze nie jest w gangu, po drugie jest w ciąży. - jego głos zadrżał. - sama tego chciała.- skinął głową a ja podeszłam do tego grubego kolesia.
- mm. - udawałam taniec na rurze. zbliżyłam usta do jego szyi i wyszeptałam. - prześpimy się dzisiaj? - desperacko rozchyliłam wargi. kątem oka widziałam jak Hazz rozwścieczony wstaje od stolika.
- haha wyglądasz smakowicie, ale nie mam ochoty.- co kurwa? muszę coś zrobić.
- nie wiesz co tracisz, kotku.
- zmieniłem zdanie. - powiedział patrząc na mój tyłek. wzdrygnęłam się. zamruczałam w odpowiedzi. złapał mnie za rękę. uśmiechnęłam się i wyszłam z klubu. doprowadził mnie do penthouse'a i zaczął się do mnie przypieprzać. udawałam, że to to mi się podoba, w rzeczywistości martwiłam się, że nadal nie ma chłopaków. wtedy zrobił mi malinkę. Harry tego nie wytrzyma. złapał mnie za pierś i wyszeptał.- będziesz moja.
/ stylesowa
o jezu szybciej))):
OdpowiedzUsuńCUDO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :3
OdpowiedzUsuń