- kocham cię. - to wszystko zdążyłam wypowiedzieć.
*oczami Nialla*
dzwoniłem do Harrego z 15 razy, co się stało? chodziłem nerwowo po pokoju.
- słoneczko, przyniosłam ci herbatę i ciasto. - uśmiechnięta Nina weszła do mojego pokoju.
- dziękuje kochanie. - pocałowałem ją w policzek. - wiesz może czy Rose jest w domu?
- ... a co? - czemu ona zawsze musi być taka zazdrosna.
- Harry nie odbiera telefonu od pół godziny. - pomieszałem herbatę.
- zadzwonię do Ross. myślę, że nic jej nie jest. - mruknęła i zamknęła drzwi. była jakaś zła. o co jej chodzi? jest taka jak Harry.
*oczami Niny*
usiadłam na fotelu i wybrałam numer do Rose. wszyscy widzą jak Niall się na nią patrzy. cholera.
Rosaline nie odbierała. dałam sobie spokój. może jest w kinie? albo z kimś rozmawia, albo po prostu ukryła się przed światem, bo ma wszystko w dupie. zasłoniłam ręką oczy. to są moje problemy. nie jej. wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam czytać kolejny rozdział starego kryminału. sygnał mojego telefonu wyrwał mnie z tamtego świata.
- emm, halo?
- dzwoniłaś. - głos Rose był jakiś dziwny.
* 30 minut wcześniej*
*oczami Rose*
- też cię kocham... ale to nie ma nic wspólnego. - odzyskał panowanie nad pojazdem zahaczając lusterkiem o korę drzewa. - cholera. do wymiany. - nadal byłam przerażona. tak niewiele brakowało.
- przepraszam. - słona łza spłynęła mi po policzku. oparłam głowę o okno.
- ja też. - kiedy dojechaliśmy do domu, pocałował mnie w usta. - chodź kotku. - podniósł mnie i położył na kanapie w salonie. - nie bój się już. nic się nie stało.
- przestraszyłam się.
- to nie ważne. - położył dłonie na moich biodrach i całował moją szyję. tę przyjemną chwilę przerwał nam telefon Harrego. olał to, i tylko wyciszył dźwięk. to samo zrobiłam ja i wtuliłam się w jego ramiona. czułam się tak bezpiecznie. w moim świecie. gładził mój policzek. wstał i nalał nam m wino do kieliszków.
- kocham cię. - szepnął a ja nie przerywałam zabawy jego loczkami. zasnęłam na jego torsie.
kiedy się obudziłam wstałam i weszłam do kuchni. Harry poszedł za mną i objął mnie w talii.
- kochanie? - spytał ochrypniętym głosem.- tak?
- pójdziesz dzisiaj ze mną na kolacje?
- wolałabym zostać w domu. - pocałowałam go w policzek.
- okej misiu. włączyłam telefon.
- czekaj chwilkę. oddzwonię do Niny. weszłam do naszej sypialni i rzuciłam się na łóżko.
*oczami Harrego*
postanowiłem zrobić coś specjalnego na ten wieczór. chciała zostać w domu, w porządku. będzie jeszcze lepiej. obiecuję, że to dzisiaj zrobimy TO pierwszy raz. będzie oczarowana. świeczki, tak. no i róże. i wino. i zaangażuję w to ogród. będzie cudownie. uśmiechnąłem się. wyszła z naszej sypialni kończąc rozmowę.- misiu, Eleanor, chciała się z tobą spotkać w Starbucksie.. pójdziesz?
- jeśli nie masz nic przeciwko?
- nie. kiciu idź. - kiedy wyszła spojrzałem na zegarek. 18:30, mam jakieś dwie godziny. zadzwoniłem do Danielle. ona zna się na takich rzeczach. powiedziała, że przyjedzie więc zająłem się pieczeniem grzanek. kupiłem popcorn i czerwone wino. rozlałem je do kieliszków i postawiłem na stole obok flakonu pełnego róż. na białym obrusie ustawiłem grzanki i pobiegłem po świeczki. rozstawiłem je wszędzie. pozapalałem ich malutkie knoty i zgasiłem światło.
- hej. - do mieszkania weszła uśmiechnięta Dani.
- cześć. - pocałowałem ją w policzek. - pomożesz mi z lampionami w ogródku?
- jasne.. przyniosłam też to. - wyciągnęła z torby białe płótno. mój pytający wzrok załatwił sprawę. zaśmiała się. - to będzie ekran. rozwiesimy go w ogrodzie. obejrzycie sobie jakieś romansidło.
- okej haha. dzięki.- kiedy skończyliśmy efekt był zniewalający.
- to ja idę. Liam zaprosił mnie dzisiaj do kina, więc muszę się spieszyć.
- no to pa. i dzięki za wszytko.
- nie ma sprawy. - wybiegła przez drzwi. piętnaście po dwudziestej. wyjąłem telefon.
- El?
- halo?
- cześć tu Harry.
- o hej... czekaj sekundkę. okej.
- mam prośbę.
- tak?
- zadbałabyś o to żeby Rosi ubrała się w jakąś sukienkę zanim wróci do domu?
- jasne, jesteśmy w pasażu. zaraz coś znajdziemy.
- dzięki. - rozłączyłem się i czekałem na moją doll. usłyszałem dzwonek do drzwi, prawie pobiegłem. kiedy otworzyłem, myślałem, że śnię. Eleanor zajęła się wszystkim. poszły nawet na manicure.
-wow.. wyglądasz ślicznie - objąłem ją ramieniem.- jakaś okazja? - zaśmiała się.
- zawsze jest okazja. - kiedy wprowadziłem ją do salonu jej mina była bezcenna. tak strasznie mam na nią ochotę.
dziękuję za komentarze pod tamtym rozdziałem. jesteście kochane <3 /Stylesowa
CUDO <3
OdpowiedzUsuń*_________* <3 !! aaaw
OdpowiedzUsuńCudne *________* next :))))
OdpowiedzUsuńBoszko !
OdpowiedzUsuń