to Zayn. wbiegł do pokoju i pociągnął mnie za sobą.
- Harry zaraz przyjdzie. do samochodu. - zza paska wystawał mu pistolet. wolałam go słuchać. wyślizgnęliśmy się tylnymi drzwiami. kiedy już wchodziłam do samochodu usłyszałam krzyk Harrego. nie wytrzymałam i wyrwałam się mulatowi. wbiegłam przez ganek do domu. pokierowałam się do salonu, i od razu wpadłam w ramiona Hazzy.
- co ty tu robisz? - warknął mi do ucha. - uciekaj. - rozejrzał się nerwowo po pokoju. - dobra zostań. - wyciągnął z sejfu broń i pobiegł do kuchni. nic. wrócił do mnie.
- co się dzieje? - jęknęłam w ciemnościach.
- nic. - podał mi pistolet. boże jaki ciężki.
- czemu krzyknąłeś? - był poirytowany. widziałam , że zmyślał.
- to był nasz sygnał.
- jasne.
- no jasne.- nie mógł się powstrzymać i klepnął mnie w tyłek.
- daj spokój.
- przestań kotku. - pocałował mnie w policzek. - biegnij do Zayna. zaraz przyjdę.
~.~
byliśmy u Louisa już od dobrej godziny. była trzecia w nocy. serio? o niczym tak nie marzę jak uganiać się całą noc za jakimiś przestępcami.
- jest ciężarówka do wysadzenia. - ocknęłam się. Louis patrzył prosto na mnie.
- co?
- to co słyszałaś. idziemy Rose. - idzieMY? ja też mam wysadzać ciężarówkę?
- nie - Harry zasłonił mnie ciałem. to już robiło się nudne. zamieszałam mojego drinka i oparłam głowę o poduszkę.
- tak. - warknął Niall
- jest w gangu? jest. - Zayn
- no ale..
- zamknij się. - wrzasnął Louis. miał dosyć tych przepychanek. - idziemy Rose. - wstałam i wyminęłam Harrego, unikając jego spojrzenia. wsiadłam do auta Lou i patrzyłam przez okno. nie wiedziałam jak zareaguje Harry kiedy wrócę. pewnie powie jak bardzo się na mnie zawiódł, czy coś. lubiłam wysadzać auta w powietrze. ten znajomy świst, i rzucasz się biegiem do przodu. po wszystkim. najlepszy sposób na odstresowanie się.
*oczami Harrego*
Niall gadał coś o nowej broni i tłumaczył Liamowi, taktyki z jakiejś książki. siedziałem sobie na kanapie i piłem Gin z tonikiem. bolała mnie głowa.
trochę się stresowałem ale wrócili równie szybko jak wyszli. przyciągnąłem ją do siebie.
trochę się stresowałem ale wrócili równie szybko jak wyszli. przyciągnąłem ją do siebie.
- i jak było? - cmoknąłem maleńką w policzek.
- fajnie. - burknęła. zawsze musi wszystko psuć.
- nie toleruję tych twoich humorków. wiesz o tym.
- przestań. - odwróciła twarz w innym kierunku.
- Lou, my już wychodzimy. - złapałem ją za rękę i wstałem.
- ok. tylko pamiętaj żeby uważać. nikogo już raczej niema w waszym domu.
- to hej. - Rosi pomachała chłopakom a ja pociągnąłem ją do przodu i wsadziłem do auta.
kiedy dojechaliśmy trochę się rozluźniła.
- no fajnie było. już się nie złość.
- nie złoszczę się - złościłem się. złapałem ją za rękę.
- zjemy coś?
- a może dokończymy to co zaczęliśmy? - wybuchnęła śmiechem i mnie przytuliła.
- nie. teraz jestem głodna. - trochę mnie wkurza.
- ale..
- Harry jak ja chciałam to ty nie chciałeś, więc...
- dobra. - zrobiłem jej tosty z serem. jadła na moich kolanach. maleństwo.. - idziesz spać myszko?
- nie chce mi się.
- okej. - spojrzałem na zegarek, po czwartej. na dworze było już słonecznie. - ale będziesz bardzo zmęczona.
- no i co?
- chciałem coś zrobić.
- co? - spojrzała z zaciekawieniem.
- moglibyśmy pójść na spacer, albo do wesołego miasteczka, na lody? hmm? - pogłaskałem ją po policzku.
- ja idę spać. - ziewnąłem.
- to idź.
- idę.
- to idź.
- idę.
- no to pa.
- no pa. - patrzyła się w okno. zrobiło się szaro. jakby miało padać.
- nie pójdziesz ze mną?
- nie. - rozczochrałem jej włosy na głowie i wtuliłem się w jej ramionka. bezustannie gapiła się w okno. o co chodzi. - cholera... - jej twarz w jednym momencie spoważniała.
/Stylesowa
ojejciu ;o dgktdjpgjn dalej ):
OdpowiedzUsuńjejciu szybko dalej! :*
OdpowiedzUsuń