Translate

sobota, 18 stycznia 2014

rozdział 3

Delikatnie się uśmiechnął. A ja zastanawiałam się czy piszczeć czy płakać. Pobiegłam na górę żeby nie zobaczył moich łez, ale jakoś po chwili sobie uświadomiłam, że wcale nie płaczę. Spojrzałam w lustro, wyglądałam całkiem normalnie. I nagle ta myśl uderzyła we mnie jak fala. To nie tylko był Harry. To BYŁ on. To był chłopak ze zdjęcia. Ja już go wcześniej znałam. Z moich oczu kapnęło kilka łez. Otarłam policzki i zeszłam do ogrodu ale Stylesa już nie było..
- Co ty? Coś się stało?
-yy.. nie. zadzwonił mi telefon –skłamałam.
- jasne Rose. Usłyszałabyś go z tond.. no boże co się stało.
- no nic. – uśmiechnął i spojrzał mi w oczy
- Ale jakby co to wal śmiało. – on mnie za dobrze zna , wie, że to mną wstrząsnęło, ale nie wiedział, że kochałam one Direction, że kochałam Harolda.
 – wiesz.. to mój kolega. W zasadzie ty też się z nim przyjaźniłaś... Kiedyś. I on ma teraz taki zespół. Fajnie grają.
-wiem… Może coś zjemy?
-ok. – Matt rozpalił ognisko i przyniósł kiełbaski. Zrobiło się ciemno. I jak zawsze ta atmosfera. Cholera, kocham to miejsce. Chyba zauważył, że zaczęłam się trząść z zimna. Otulił moje ciało jakąś stara bluzą i zaczął nucić little things. Brakowało mi jeszcze gitary. Spędziliśmy tak z 20 minut. W ogóle nie rozmawialiśmy. Chociaż w pewnym sensie to milczenie było rozmową. Kiedy ogień zgasł weszłam do domu. Matt został na zewnątrz i sprzątał. Zapaliłam światło w kuchni i wzięłam sobie jogurt. Nadal byłam głodna. Nie. Chwila. To nie głód. Przypomniałam sobie o Harrym. Tak bardzo chciałabym go jeszcze spotkać…
Obudziłam się. Leżałam na kanapie przykryta mięciutkim kocem. ziewnęłam i otworzyłam oczy. Matt siedział na fotelu i mi się przyglądał. Dziwnie się poczułam.

- zrobiłem śniadanie. – powiedział z dumą. Uśmiechnęłam się i poczułam słodki zapach miodu.
bardzo bym chciała żeby ktos tu zaglądał. kocham pisac, ale jeżeli nie będzie żadnych kom to usunę bloga :c/stylesowa

2 komentarze: