– słowa odbijały się echem po mieszkaniu. Nie chciałem jej
dodatkowo zdołować ,więc uśmiechnąłem się słabo. – dowiedziałeś się pierwszy.
- kto jest ojcem? – głośno przełknąłem ślinę. Bałem się
odpowiedzi.
- mój były chłopak. – westchnąłem i przytuliłem jej
brzuszek. Nie było jeszcze żadnych wypukłości mógł być to co najwyżej pierwszy 1
miesiąc.-świat mi się trochę wali.. nie wiem co mam zrobić.
-mogę ci pomóc je wychować. Jako przyjaciel..
-nie. Ja już chyba zdecydowałam. – przerwała mi. Bałem się,
że powie to słowo, że będzie chciała zniszczyć ludzkie życie. – oddam je do
rodziny zastępczej. Nie będę go wychowywać. – mała łza spłynęła po jej policzku.
Złapałem ją za rączki i pocałowałem w policzek.
-kiedy zerwaliście? Z twoim byłym..
-nie wiem. Tak jakoś. On nadal chce być ze mną. Ale jeszcze
nie wie o dziecku.
- trzeba być świadomym, że jak się to robi bez zabezpieczeń to
ma się potem ponosić odpowiedzialność. – Rosi spuściła wzrok.
- tak mamo. – delikatnie się uśmiechnąłem.
-nie chcesz spróbować wychować tego dziecka? Może ten twój. Chłopak.
Jak się dowie to. Nie wiem. Je pokocha? Tak jak ciebie? – z trudem wypowiadałem
słowa. Chciałem zamknąć się w pokoju i płakać. Dosłownie. Nie chciałem żeby z
nim była.
-ja go znam. On jest.. –znowu łzy. Pogłaskałem ją po głowie
i przyniosłem herbatę. Usiadła przy stoliku i głęboko odetchnęła. Przez jakiś
czas milczeliśmy, po czym Rosi odezwała się słabym głosem.
- no chyba.. że ty byś mi pomógł i byśmy je wychowali. A ty
byś był jego ojcem. – na te słowa uśmiechnąłem się i pocałowałem moje
maleństwo. Usiadła mi na kolanach i zaczęła bawić się loczkami.
-chcę tego baby. Kocham cię. – zamknąłem ją w uścisku. Siedzieliśmy
tak przez dłuższy czas, kiedy nagle usłyszałem dźwięk tłuczonej szyby. Postawiłem Rose na podłodze i pobiegłem
w stronę hałasu. Ktoś znowu rzucił kamieniem. Wyjrzałem za okno a tam stała
grupka podpitych kolesiów. Syknąłem ze złości.
-oglądasz X-Factor? Idiota..- krzyknął drugi.
-cicho bądź debilu.-chłopak zaliczył siarczysty policzek.
-Czego wy tu kurwa szukacie? – spytałem.
-oddaj naszą dziwkę. – przeszedł mnie dreszcz. Odwróciłem się
na pięcie i stanąłem twarzą w twarz z podsłuchująca Rosaline.
:C /Stylesowa
aighfgthgfhifhfg *.* cudowny ;o
OdpowiedzUsuńBardzo ni sie podoba twoj blog. Czekammm ~Kasia x
OdpowiedzUsuń