Translate

poniedziałek, 20 stycznia 2014

rozdział 6

-Ty szukasz podpasek?
-…
-…
-nie, tamponów księżniczko.- rzuciłam się na łóżko tym samym przytrzymując Harry’ego przed poszukiwaniami. Chłopak tylko się uśmiechnął i wtulił w moje poduszki.
-o której dzisiaj będziesz?
-a o której mam być?
-kiedy tylko chcesz.-odgarnęłam włosy za ucho i spojrzałam na niego uważnie.
- Matt się nie wkurzy, że nie będzie cię na imprezie?
- myślę, że bardziej się wkurzy jeśli dowie się, że byłaś u mnie.
*oczami Harry’ego*
DING DONG
-cholera.. już? – rzuciłem się do drzwi.-hej Rose.
-cześć. – oddała mi mój uśmiech, a ja przyniosłem przekąski.
-ktoś jeszcze przychodzi?-spytała stukając obcasami o posadzkę.
-nie. Tylko ty i ja.
-haha przestań debilu.
-no ale serio.- Rosaline zajrzała do kuchni i spojrzała na patelnię.
-to się nie przypaliło?
-co? Kurwa.. przepraszam cię. – kiedy dobiegłem do kuchenki było już za późno.
-może ja coś zrobię? A ty, zajmiesz się talerzami.
-okej. – wyglądała nieziemsko.. chyba zauważyła, że się na nią gapię.
-coś nie tak?
-niee. Ładnie wyglądasz.

-zwykle wyglądam brzydko?
-nie.. po prostu ja.. nie.-Rose chyba nie wiedziała co zrobić ze wzrokiem. Zaczęła ścierać ser do miski, a ja szybkim krokiem odszedłem do salonu.
*15 minut później*
-napijesz się czegoś?
-a co mi proponujesz? – uśmiechnęła się przebiegle.
- czerwone wino?
- okej. Przyniosłam grzanki.
-wyglądają smacznie – naprawdę byłem głodny, a cały dom wypełnił się teraz zapachem Mozzarelli i czosnku.. zapaliłem świece i odsunąłem krzesło Rosaline.
*po kolacji*
-chcesz obejrzeć jakiś film?
-dobra. – przesłodko się uśmiechnęła a ja włączyłem telewizor.
- może być trzy metry nad niebem?
- w odpowiedzi kiwnęła głową i usiadła na kanapie. Szczerze to ten film był dosyć nudny, więc patrzyłem się tylko na Rose. Zajadała popcorn i z ciekawością wyczekiwała kolejnych scen.
Spojrzałem na zegarek, już prawie 200. Dziewczyna chyba zrobiła się śpiąca i osunęła się na moje ramie. Wtuliłem się w jej chude ciałko. Nie mogłem się powstrzymać przed skradzeniem całusa z jej idealnie wykrojonych usteczek… może już zasnęła? Zbliżyłem się do jej twarzy i delikatnie dotknąłem jej policzka. Nagły ruch. Coś nie tak. Rose wstała jak na baczność i popatrzyła się na mnie ze wzrokiem mordercy. Nie zdążyłem mrugnąć okiem a ona już wybiegła z rozmazanym tuszem przez drzwi.
*oczami Rosaline*
„twoje życie jest sztywne. Weź wyluzuj” słowa Matta kołatały mi w głowie. Kiedy dotarłam do domu byłam w okropnym stanie. nie zważając na krzywe spojrzenia obcych ludzi doczłapałam do pokoju. Wszędzie głośna muzyka i ciemność to wszystko. Rzuciłam się na łóżko…. Ale tam ktoś był.
<3 /stylesowa






1 komentarz: