Translate

poniedziałek, 6 stycznia 2014

rozdział 1

Za zaparowaną szybą widziałam tylko skrawki szarego nieba. Monotonny stukot kół pociągu doprowadzał mnie do szału. Jechałam już ze 12 godzin. Wszędzie unosił się zapach tytoniu. Wszystko co miałam znajdowało się w przedwojennej walizce dziadka. Być może dla przypadkowego czytelnika byłby to dziwny widok w XXI wieku, ale ja już się przyzwyczaiłam. Rumiana cera, złote włosy a do tego przechodzone jeansy i stara walizka. Cudownie. Byłam chodzącym dziwadłem. Zawsze marzyłam o takiej opinii.
Rosaline <3
Dawniej się tym nie przejmowałam, ale po śmierci mamy, zdałam sobie sprawę, że nie jestem ani najpiękniejsza, jak wcześniej mi się zdawało, ani najmądrzejsza. Byłam po prostu dzieckiem. Dzieckiem, które zostało samo. Samo z całą masą problemów.  Zawsze ściągałam na siebie kłopoty jak magnes. Nauczyciele mnie nie lubili a koledzy z klasy wyśmiewali. Mówili o mnie jak o przedmiocie. Mówili, że mieszkam w kartonach. Mówili, że żadna rodzina nie chce mnie wychowywać. Ale ja się tym chyba nie przejmowałam. W końcu zaczęłam uciekać ze szkoły. Zaczęłam unikać problemów. Tak mi się przynajmniej zdawało. Później mój ojciec zaczął pić. Był porządnym człowiekiem, ale wszystko zaczęło go w pewnym stopniu przerastać . pewnego dna po prostu uciekłam. Wsiadłam do tego cholernego pociągu. Wiem, że ON zaakceptował moją decyzję. Zadzwonił do Cholmes Chapel i powiedział, że bardzo mnie kochał.
Obudził mnie gwizd pociągu. Nagle zdałam sobie sprawę, że mogłam przegapić stację. Zaczęłam się nerwowo rozglądać, jakaś kobieta siedząca naprzeciwko mnie chyba to zauważyła.
-co się stało moje dziecko? –spytała chropowatym głosem
-ja się ymm.. to to.. znaczy zasnęłam i nie wiem czy nie przespałam stacji.
-a gdzie jedziesz kochanieńka?
-do … do Cholmes Chapel – nie chciałam kłamać ale starucha wydawała mi się dziwna
-oh hohoh-„zaśmiała” się- zdaje się, że do cioci? – nieznacznie kiwnęłam głową –ehh no to to do zobaczenia. Charlotte to moja dobra sąsiadka. Ostatnim razem widziałam cię, kiedy miałaś nieco ponad rok. Wysiądziemy razem nie przejmuj się, jeszcze z 15 minut.-nareszcie umilkła, wpatrywałam się w jej długi szal i nabrzmiałe usta. Z zamyślenia wyrwał mnie jej krzyk
-och kochana! Wysiadamy! już już szybciusieńko. –tak ona naprawdę była dziwna
Kiedy wysiadłyśmy z pociągu od razu zauważyłam ciotkę. Była to szersza kobieta o twarzy jak rodzynek.
-Ciociu! Ciociu! – kobieta spojrzała na mnie z uśmiechem. Kiedy dobiegłam, mocno wtuliłam się w jej płaszcz. Później wszystko toczyło się bardzo szybko. Sąsiadka Charlotte opuściła nas pośpiesznie tłumacząc, że czeka na syna. Odjechałyśmy czarnym jeepem do willi cioci. Mój pokój był cudowny, pachniało w nim wanilią i chyba jakby pomarańczą. W tedy zauważyłam coś na pościeli.

 /stylesowa

2 komentarze: